Menu

wtorek, 27 grudnia 2016

Z pamiętnika Iwana. Wpis piąty

22 marca 1932r.
Дорогой дневник!
Ojciec wrócił z samego rana. Gdy mnie budził, czułem od niego odór alkoholu, był jednak trzeźwy. Kazał mi się ubrać i przyjść do jego gabinetu, gdzie czekał na mnie razem ze swoim przyjacielem. Widziałem go pierwszy raz w życiu. Miał na imię Wadim, a z wyglądu przypominał bobra, głównie przez długie przednie zęby i dziwaczne wąsy. Od razu, gdy go zobaczyłem, wiedziałem, że nie czeka mnie nic dobrego. Ojciec kazał mi zamknąć drzwi i usiąść na krześle, które postawił na środku pokoju. Później Wadim zaczął opowiadać, co przeszedł w wojsku, co czuł, gdy pierwszy raz mordował człowieka, a także mówił, jak skutecznie wyciągać informacje z pojmanych jeńców. Jedną taką metodę pokazał mi osobiście. Wyciągnął z kieszeni małą tabliczkę i zaczął drapać ją moimi paznokciami. Dźwięk temu towarzyszący doprowadzał mnie do szału, a rozchodzące się po ciele dreszcze czuję do teraz. Gdy chciałem wyrwać dłoń z jego uścisku, ojciec uderzył mnie w twarz i wykrzyczał, że mam stać się silny, by nikt nigdy mnie nie złamał. Że mam być nie do zatrzymania. I wtedy pierwszy raz w życiu naprawdę tego zapragnąłem. Chciałem być silny. Chciałem być nie do zatrzymania. Chciałem stać się maszyną do zabijania. Gdybym taki był, ani Wadim, ani mój ojciec nie byliby mnie w stanie skrzywdzić. To ja miałbym nad nimi władzę. Patrzyłbym na nich z góry, drapał ich paznokciami tę cholerną tabliczkę, policzkował za każdy najmniejszy przejaw buntu. To takie niesprawiedliwe. Dlaczego muszę być gorszy od nich tylko dlatego, że jestem młodszy? Dlaczego nie mogę obudzić się pewnego dnia w nowym, lepszym ciele? Mam dość. Niech to się w końcu skończy!
Po kilku godzinach matka przyniosła im do gabinetu tacę z obiadem. Na sam widok jedzenia zaburczało mi w brzuchu, do teraz czuję upokorzenie na samą myśl o tym. Oczywiście oni to wykorzystali. Chcieli, żebym błagał, by się ze mną podzielili. Podtykali mi pod nos kawałki mięsa i ziemniaków, ale byli głupi, jeśli pomyśleli, że ulegnę. Nie raz musiałem wytrzymać kilka dni bez jedzenia, co więc znaczyło te kilka godzin? W pewnym momencie Wadim postawił mi na kolanach talerz z resztkami i powiedział, że jeśli tylko chcę, mogę go wylizać. Jak pies. Wtedy nie wytrzymałem i naplułem na tę jego obleśną gębę. Spodziewałem się kary, lecz ojciec milczał, patrząc wymownie na Wadima. A on zaczął się śmiać. Powiedział, że niezła ze mnie sztuka, ale trzeba popracować nad moim charakterem. Później odprawili mnie do mojego pokoju.
Do wieczora miałem spokój. Ojciec znowu gdzieś pojechał, niespecjalnie mnie nawet ciekawi gdzie. Matka oczywiście skorzystała z okazji i przyprowadziła sobie jakiegoś młodego chłopaka do towarzystwa. Coraz mniej mnie to brzydzi. Jeśli w ten sposób udaje jej się uciec, choć na chwilę, z tego świata, niech robi to jak najczęściej. Ludzie nie powinni żyć tu, na Ziemi. To miejsce jest zbyt złe, a zło to pożera każdą, nawet najczystszą duszę, biorąc ją w niewolę i pogrążając w mroku. Być może lepiej byłoby nam się nigdy nie narodzić.

        Wpis szósty

7 komentarzy:

  1. Jak często mowie: Na DOBRE warto czekać
    ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Patologia na grubo.
    Musiałabym wrócić do poprzednich, bo już nie do końca wiem, o co tu chodziło...

    ~Arco Iris

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję serdecznie za twoje komentarze! Kocham Cię. :D

    One mnie zmotywowały do pisania na tyle, że juz dziś są nowe rozdziały.Więc serdecznie zapraszam.

    podpisane-ty-wiesz-kto.blog.pl

    ~Arco Iris

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam święcie przekonana, że zapomniałaś o "Pamiętnikach"! Miło wiedzieć, że jednak się myliłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy zarejestrowałaś, ale ci poodpisywałam tam na komentarze. :)
    No i dziękuję za kolejną porcję weny. <3

    ~Arco Iris

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam gorąco na pierwsze rozdziały w 2017 roku! ;)
    podpisane-ty-wiesz-kto.blog.pl

    Na drugim blogu do wieczora też coś powinno się pojawić. :D

    ~Arco Iris

    OdpowiedzUsuń