Menu

niedziela, 1 stycznia 2017

Z pamiętnika Iwana. Wpis szósty

24 marca 1932r.
Дорогой дневник!
Dziś przyszła do mnie ciocia Natalia. Najpierw rozmawiała z moim ojcem, a później zabrała mnie na spacer. W kieszeni płaszcza schowała papierową torebkę z suchym chlebem, którym karmiła kaczki i łabędzie pływające po jeziorze. Gdy widziałem ją uśmiechniętą i taką normalną, poczułem, że czegoś mi brak. Czułem się tak, jakbym patrzył w lustro i widział w nim jakiś inny świat, do którego nigdy nie będę miał wstępu. Teraz, gdy się and tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że tak naprawdę nie ubolewam z tego powodu. Tylko dlaczego? Przecież zawsze marzyłem o innym życiu. O kimś, kto pokaże mi, czym jest szczęście, miłość, przyjaźń, rodzina… O czymkolwiek pozytywnym. Teraz, gdy o tym myślę, czuję, że to niemożliwe, a marzenie to staje się tylko ciekawością, która i tak w końcu zostanie mi odebrana. Jak wszystko zresztą. Patrzyłem więc i uśmiechałem się, gdyż czułem, że to jedna z ostatnich chwil, w których mogłem sobie na to pozwolić. I wtedy ciocia zapytała, co u mnie słychać. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Bo przecież wiedziała, jak to wszystko wygląda. Kilka razy była świadkiem mojej tresury. Powiedziałem, że w porządku. Bałem się, że to jakiś test, i jeśli zacznę się żalić, ona powie mojemu ojcu, a on ukaże mnie za złe zachowanie. Mimo wszystko jest jego siostrą, czasem potrafiła być nawet gorsza od niego. Słyszałam, że pokazałeś ostatnio pazurki przy Wadimie, powiedziała, a ja poczułem gniew na samo wspomnienie. Mimo to wzruszyłem tylko ramionami. Musiałem być ostrożny, nigdy nie wiadomo, gdzie czai się wróg i czego chce. Ale na tym to wszystko się skończyło. Ciocia zmieniła temat i zaczęła mówić o sobie. Później zaprosiła mnie do siebie. Uwielbiam jej dom. Nie jest duży, ale za to przytulny i nowocześnie urządzony. Czuję się tam dobrze, najchętniej zostałbym tam na zawsze. Ciekawe, jak ojciec by zareagował, gdybym pewnego dnia uciekł z domu? Pewnie by mnie zabił zaraz po znalezieniu. A to nie zajęłoby mu dużo czasu. Przed nim nie da się schować. Do swojej śmierci będzie sprawował nade mną kontrolę.
Gdy wróciłem do domu, był wieczór. Ojciec siedział w swoim gabinecie, widziałem go przez uchylone drzwi. On też mnie zobaczył. Przez jeden, przerażający ułamek sekundy nasze oczy się spotkały, po czym on wrócił do swoich zajęć, a ja poszedłem do pokoju. Tak bardzo chciałbym móc mu się przeciwstawić. To takie upokarzające. Właśnie w takich chwilach czuję do siebie największe obrzydzenie.
Chociaż nie. Najbardziej nienawidzę siebie, gdy płaczę. 

2 komentarze:

  1. Jak przeczytałam o tym suchym chlebie, to myślałam, że chce jego dokarmiać. :D
    Znowu wyczuwam deprechę.
    Ja tam bym na jego miejscu zwiała. Jack uciekł z domu i wszyscy to mieli w dupie.

    No i przesyłam powtórnie info o nowej piątce u mnie. :)

    Pozdrawiam.

    ~Arco Iris

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu też jest nowość: http://your-lucky-day-in-hell.blog.pl/

    Zapraszam. <3

    ~Arco Iris

    OdpowiedzUsuń